Na początku chciałabym podziękować Drakuli i Wiertareczce, za pomoc przy blogu. Dziękuję :) .
Wiecie jak najlepiej zacząć dzień? Udajcie się do szkoły, spotkajcie satyra, a potem wspólnie uciekajcie przed wielkimi, obrzydliwymi ptakami. Dokładnie tak, jak ja dzisiaj. Szkoda, że te Erynie, jak nazwał je ten kozłonóg, musiały rozedrzeć mi moją nową czerwoną kurtkę. Ale jeszcze bardziej żałuję tego, że nie mam przy sobie broni, bo naprawdę bardzo polubiłam tą kurtkę. Tak więc pozostaje mi tylko biec i wykrzykiwać obelgi do tych paskud.
Biegniemy i biegniemy, jesteśmy już nawet w jakimś lesie,ale chyba jesteśmy blisko, bo satyr zaczyna zwalniać. Teraz mogę spytać go gdzie biegniemy, czym jest lub jak ma na imię, ale nagle dostrzegam coś między drzewami. Wygląda jak złoty kocyk. Nie, to Złote Runo. Skąd ja to wiem? Nie mam pojęcia, skupiam się na tym, aby biec jak najszybciej. W pewnym momencie satyr staje tak nagle, że na niego wpadam. Jest ode mnie wyższy, jakieś pięć centymetrów. Może to przez te kozie nogi, może po prostu rogi dodają mu wzrostu. Odwraca się do mnie i widzę jego twarz. Ma nie więcej niż 16 lat, brązowe oczy, ciemne włosy i pogodną buzię. Byłby całkiem przystojny, gdyby nie odstraszały mnie rogi.
-Posłuchaj, mam na imię Grover.- mówi - Zaraz wejdziemy do bezpiecznego miejsca, Chejron wszystko ci wytłumaczy. Tam nie znajdą cię żadne potwory.
Wyobrażam sobie, jak wyglądam. Postrzępione ubrania, zmierzwione włosy i coś jak ciekawość i niedowierzanie na twarzy.
-Okej, Grover. -zaczynam- Jestem Patt. Dlaczego masz rogi i owłosione nogi?
Grover zaczyna się śmiać, ja też pozwalam sobie na uśmiech. Ale nadal jestem trochę zbyt oszołomiona. A co jeśli chcą mi zrobić krzywdę? Bez walki się nie poddam.
Przez chwilę idziemy z Groverem przez las, myślę, że zmierzamy w stronę wielkiego drzewa ze Złotym Runem. Właśnie przed nim satyr zatrzymuje się i mówi:
-To tu.
Przechodzi obok drzewa i znika. Dosłownie zniknął, bez namysłu idę za nim. Patrzę, gdzie jestem i nagle zapiera mi dech w piersiach.
-Witaj w Obozie Herosów.
Gapię się na miejsce, które Grover nazwał obozem. Jest tu chyba z milion domków, każdy jest inny. Jeden jest niebieski, wygląda jak woda, inny wygląda jak domek nadętych laleczek, które tak lubiłam dręczyć w szkole, jeszcze inny przykuwa moją uwagę. Jest czerwony, wokół jest porozrzucana różna broń. Sztylety, miecze, tarcze, oszczepy i inne. Mam ochotę tam podejść, ale Grover już mnie gdzieś ciągnie.
-To miejsce, to obóz dla dzieci bogów. Twoja mama lub tata to grecki bóg. A drugi rodzic to śmiertelnik, prawdopodobnie ten, z którym mieszkasz. Więc z kim mieszkasz, z mamą czy tatą?
Dzieci bogów? Greckich bogów? Nie zdziwiłabym się, gdyby nagle zza drzew wyskoczyli moim bliscy z uśmiechem na twarzy, wykrzykujących "MAMY CIĘ!". Ale to nie wygląda jak żart.
-E, mieszkam z mamą.- mówię- Ojca nie znam.
Mama mówiła mi, że tata był żołnierzem. Po tym jak się urodziłam poszedł na jakąś wojnę i nigdy nie wrócił. Nie wiem czy umarł, czy nie chciał mieć dzieci. Z mamą żyło mi się dobrze, nie zmieniłabym tego.
-Och, super! Czyli twój tata jest bogiem! Cieszysz się?
Nie tryskam entuzjazmem jak satyr. Muszę się powstrzymać, żeby się nie zdenerwować, wtedy będzie źle. Pierwszy dzień w obozie i już ludzie mieliby się mnie wystraszyć? Kiepsko. W pamięci próbuję sobie coś przypomnieć o tych greckich bogach. Nie idzie mi to za dobrze, bo nigdy nie słuchałam na lekcjach. Między innymi dlatego wyrzucali mnie ze szkół.
Po rozmowie z Chejronem, z której dowiedziałam się, że te domki, które widziałam wcześniej, to domki dzieci bogów i że na dzieci bogów mówimy "herosi" lub po prostu "dzieci półkrwi", udajemy się na kolacje. Staję z Chejronem (czy wspomniałam, że jest centaurem?) przed największym ogniskiem, jakie w życiu widziałam, i patrzę na te wszystkie dzieciaki. Jeśli dobrze zrozumiałam, jest tu gdzieś moje rodzeństwo. Jestem ciekawa, przy którym stoliku teraz siedzą. Nie przejmuję się tym, że prawdopodobnie wyglądam jak jakaś bezdomna, stoję wyprostowana i patrzę na otaczających mnie ludzi.
- UWAGA ! - krzyczy centaur- Dziś do naszego obozu przybyła Patrycja...
-Patt! - wtrącam.
-Tak, Patt ... Nie wiemy jeszcze czyją jest córką, dlatego przez jakiś czas zamieszka w domku Hermesa! Niestety, Grover, nie może jej oprowadzić, więc, czy jest jakiś ochotnik?
Nikt się nie zgłosił. Nie dziwię się, gdybym zobaczyła kogoś takiego, jak ja, też bym się nie zgłosiła. Ale ciekawe, kto mnie oprowadzi, jeśli nie jakiś półbóg? I dlaczego Grover nie może?
Nagle, ku mojemu zdziwieniu, wstał jakiś chłopak. Ma kręcone włosy, brudną, pomarańczową koszulkę, a przy spodniach wisi mu jakiś pas.
- Ja nie mam nic do roboty. - powiedział chłopak i uśmiechnął się do mnie. - Jestem Leo Valdez.
No super Patt, i spodziewałam się, że tak dobrze Ci pójdzie ;D Powodzenia w dalszym pisaniu, czekam na 1rozdział ;) I chyba wiem czyim dzieckiem będzie xDDDD
OdpowiedzUsuńŚwietnie się zapowiada ,prolog mnie wciągną =D. Rany ,kocham Leo więc jaram się jak głupia xD. Chyba już wiem czyim dzieckiem będzie bohaterka. Czekam na nn i życzę Ci zapasu weny.
OdpowiedzUsuńO kurczę, kurczę, kurczę!! *_*
OdpowiedzUsuńZacznę od początku, prolog bardzo mi się spodobał, wciągnęłam się biorąc pod uwagę to, że kocham serie o PJ ^^
Ciekawie opisana pogoń, fajne przemyślenia głównej bohaterki ;D
Groooooveeeer ;D Lubię go. Bardzo xD
Dziwi mnie trochę to, że Patt tak spokojnie podchodzi do informacji, że jest półboginią, ale w porządku :D Każdy ma inny charakter ;)
Krótki opis obozu, ale to prolog, więc rozumiem ^^
Gdzieś tam chyba powtórzyłaś jesteśmy, ale nie będę szukać czy się czepiać, bo nie po to tu jestem :*
Mam pytanie - czy stołówka nie była osobno, a przy ognisku tylko nie śpiewali? ;>
I kurczęęęęęęęęęęęęę - LEOŚ *_* Kocham cię.
Podsumowując:
Prolog bardzo obiecujący, jestem strasznie ciekawa jak to rozwiniesz, wydaje mi się, że wiem kto jest ojcem Patrycji... tzn Patt ;D Proszę poinformuj mnie o kolejnym rozdziale na moim blogu. Zachęcam cię również do zostawienia komentarza, bo cenię sobie zdanie ludzi czytających serie o herosach :D
Co jeszcze mogę powiedzieć? Widziałam tylko drobniutkie błędy więc kłaniam się przed tobą, bo raczej nie jestem mistrzem dajmy na to interpunkcji xD
Pozdrawiam, dodaję do ulubionych, życzę weny i zapraszam do sb :)
http://story-from-mount-olympus.blogspot.com/
No, no...Patt...zapowiada się naprawde ciekawie. Dodaj sobie zakładkę spam, bo wtedy tam będą komentarze pisane - chodzi o linki do blogów :D
OdpowiedzUsuńNo więc zapraszam równiez do siebie na blog o przygodach naszej parki (percabeth), gdzie będzie ciekawa interpetacja przepowiedni siedmiorha
Dżerr
heros-i-heroska.blogspot.com
Trawa się w śniegu zieleni,
OdpowiedzUsuńPatt jest świetna,
i ty też (lol)
Córka Apolla nie ma weny, ale ty tak :D
mam nadzieję, że jeszcze jakaś Weronika się tobą tam zainteresuje XD
ps. KC
Ojoj Leoś <3333 No ogółem bardzo fajnie się zapowiada itd, itd - co ma się rozpisywać xD
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej! o.o ~~ Patka : **
Noo , ciekawie , ciekawie ... :D
OdpowiedzUsuńPati ;)
Serio ciekawie. Nmg się doczekać jak przeczytam I rozdział.
OdpowiedzUsuńSerio ciekawie. Nmg się doczekać jak przeczytam I rozdział.
OdpowiedzUsuńDżemdobry. Ja zacznę od złych wieści (ludzie podobno wolą najpierw takie)
OdpowiedzUsuńMasz tutaj błędy z prologu:
1. Szkoda, że te Erynie, jak nazwał je ten kozłonóg <-- ja wiem, angielski pada teraz ludziom na mózg, zangielszczamy język polski (NIE WIEM czy jest takie słowo), ale jakkolwiek "te Erynie" jeszcze jest poprawne, to "ten" w kolejnej części zdania zbędne. Ew. odwrotnie. Nawet brzmi to lepiej
2. Ale jeszcze bardziej żałuję tego, że nie mam przy sobie broni, bo naprawdę bardzo polubiłam tą kurtkę. <-- Oto problem całej zgrai bloggerów. TĘ kurtkę. Ja wiem, wiem - "tak się nie mówi". ALE ta forma nadal jest poprawna jeśli chodzi o język pisany i każda inna jest uznawana za błąd. Czemu tak? Jest sporo blogów, gdzie to znajdziesz. A jakby co, to i ja służę pomocą
3. jesteśmy już nawet w jakimś lesie,ale chyba jesteśmy blisko <-- tutaj zapomniałaś spacji przed "ale". Takie niedopaczenie. Plus powtórzenie "jesteśmy"
4. Odwraca się do mnie i widzę jego twarz. Ma nie więcej niż 16 lat, brązowe oczy, ciemne włosy i pogodną buzię. Byłby całkiem przystojny, gdyby nie odstraszały mnie rogi. <-- hm. Ja wiem, że fanfic, a skoro tak, to kanon może iść się paść, ale no odebrałaś w tym momencie Groverowi to, co najbardziej groverowe. Że tak bezczelnie pozwolę sobie zacytować - "Grover był modelową łajzą. Nie dość, że chudy, to jeszcze na dodatek płakał, kiedy coś mu nie wychodziło. Musiał chyba powtarzać parę klas, bo jako jedyny szóstoklasista zaczynał mieś pryszcze i nawet początki delikatnego zarostu na brodzie". Proszę, jeśli nie jest to zamierzona zmiana, którą później wykorzystasz - zwróc mu groverowatość.
5. -Posłuchaj, mam na imię Grover.- mówi <-- no to ja mam kilka uwag. Primo: spacja pomiędzy pauzą a "posłuchaj". Myślałam że to kolejna pomyłka, ale dalej piszesz tak samo. A tak się nie pisze. Secundo: kropka po "Grover". A nie powinno jej być. To samo, co przy "tę" i tak dalej. Poszukaj, jeśli Ci się nie chce - wytłumaczę.
A, i podoba mi się czas teraźniejszy. To tak na marginesie. Bardzo mi się podoba.
6. zmierzwione włosy i coś jak ciekawość i niedowierzanie na twarzy. <-- powiedziałabym raczej "wraz z niedowierzaniem", alboco. Za dużo "i" to niezdrowo
7. -Okej, Grover. -zaczynam- Jestem Patt. Dlaczego masz rogi i owłosione nogi? <-- spację dajesz po OBU stronach pauzy. Zawsze i wszędzie i koniec i kropka. I znów kropka po "Grover", a ma jej nie być.
8. -Witaj w Obozie Herosów.
Gapię się na miejsce, które Grover nazwał obozem. <-- yhm. Tutaj kwestia dość delikatna - mamy Obóz Herosów, jedyny, niepowtarzalny, z majestatycznymi, ogromnymi literami na początku. A zaraz potem "obozem", z małej. I teraz zależy jak co traktujesz, ale wydaje mi się, że to raczej powinno być "Obozem". Ten Obóz, Obóz Herosów, nie ten obok z biwakowiczami.
9. -E, mieszkam z mamą.- mówię. <-- punkt 5, 7
10. Po rozmowie z Chejronem, z której dowiedziałam się, że te domki, które widziałam wcześniej, to domki dzieci bogów i że na dzieci bogów mówimy "herosi" lub po prostu "dzieci półkrwi", udajemy się na kolacje. Staję z Chejronem (czy wspomniałam, że jest centaurem?) <-- tutaj już wymiękłam. Dziewczyna nie okazuje najmniejszego zainteresowania tym, że światem rządzą bóśtwa z mitów. Żadnej emocji, emocyjki nawet. Ale wiesz, niektórzy są w stanie coś takiego ogarnąć. Nie doświadczają tego na własnej skórze, nikt im nie pokazał żadnego boga, czy bogini palcem, nie mieli okazji dotknąć, powąchać. Kumczę. Ale zobaczyła CENTAURA, na bogów. I co, obeszło ją to tak bokiem?
Emocyjkę proszę.
11. - UWAGA ! - krzyczy centaur- Dziś do naszego obozu przybyła Patrycja... <-- spacja pomiędzy "UWAGA" a wykrzyknikiem. NIE MA JEJ TAM BYĆ. Ma być pomiędzy "centaur" a pauzą.
12. Niestety, Grover, nie może jej oprowadzić <-- bez przecinka po "Grover".
Teraz to mam za dużo znaków >.< cdn
okej, ciąg dalszy nastąpił. Musiałam wyciąć z powyższego komentarza wszelkie pozostałości mojego poczucia humoru, bo zabierały za dużo miejsca. To w sumie przykre. No ale.
UsuńCo do błędów, to mylisz jeszcze czasy.
"Nagle, ku mojemu zdziwieniu, wstał jakiś chłopak" <-- Parę zdań wcześniej centaur "krzyczy", ale tu chłopak "wstał".
Nie ręczę za to, że są to wszystkie błędy.
ALE teraz czas na te lepsze wieści - bo komu by się podobał taki sam opieprz. Kochana: to, że nasza Patt będzie z Valdezem to widać na pierwszy rzut oka. Ale jestem w stanie to wybaczyć za samo wprowadzenie mojego ukochanego syna Hefajstosa do opowiadania ;D. Poza tym: prawie żadnych opisów emocji. I wściekałabym się o to jak cholera i nie wiem co, ale dziwnym trafem mi to nie przeszkadza, bo... Wybitnie przypadł mi do gustu Twój styl pisania, właśnie taki, jaki jest. W sumie nie potrafię nawet zdefiniowć czemu. Po prostu. Tak czy siak, podziwiam, naprawdę. Pomimo błędów jest naprawdę dobrze i mam szczerą nadzieję, że powiadomisz mnie, kiedy pojawi się kolejny rozdział.
I kolejny.
I następny też.
Na gg - 44259558, albo na blogu: oboz-herosow.blogspot.com
Życzę Ci spokoju od potworów, a jeśli trafią się jakieś walki - niech będą zwycięskie.
Czyli, po ludzku: powodzenia życzę i weny. Dużo.
Flavoredchoco, córka Hermesa