niedziela, 24 listopada 2013

Rozdział 9 *

Wiem, że pewnie wszyscy zapomnieli o tym blogu, prawdę mówiąc ja też zapomniałam, ale z niezrozumiałych powodów postanowiłam dokończyć pisać. Postaram się też poprawić trochę styl pisania i jeśli jest ktoś, kto to przeczyta, to niech zostawi komentarz, żebym wiedziała, czy warto pisać i czy ktoś pamięta o tej zagubionej dziewczynie :)). 
Jestem córką boga wojny, więc nie mogę pokazywać, że się boję. Że boję się wyruszyć na swoją pierwszą misję, choć nie będzie taka straszna, jak pierwsza misja Leona. Nie mogę pokazać po sobie, że prawie co noc śnią mi się wielkie, brzydkie cyklopy, bo wzięliby mnie tchórza.
Dlatego stoję i pustym wzrokiem patrzę na Chejrona, który tłumaczy nam, że jutro z samego rana mamy stawić się u niego stawić oraz, że poinformował już o wszystkim Veronicę.
- Dobrze, to ja już pójdę, a wy... kontynuujcie. - powiedział, nieco niezręcznie centaur.
Wyszedł, zostawiając nas samych. A ja nadal stałam i patrzyłam w miejsce, w którym przed chwilą był.
- Zdenerwowana? - spytał cicho Valdez.
Spojrzałam na jego dziecinną twarz, na jego duże brązowe oczy, trochę krzaczaste brwi i wreszcie na jego ładne usta. Miałam ochotę znów go pocałować, ale wiedziałam, że to byłoby nie na miejscu.
- Ani trochę - skłamałam.
Niestety, kiepsko kłamię. Mój oddech stał się płytki, a w oczach wezbrały się łzy. Przeklnęłam siebie za to, że jestem takim tchórzem i spróbowałam oddychać normalnie.
Naprawdę, nie mam ochoty na tę misje, a mój cholerny tatuś musiał mnie na nią zapisać!
Leo zauważył moją zmianę nastroju i przez chwile stał i nie wiedział co robić. Zaraz jednak mocno przytulił, opierając czoło na czubku mojej głowy, aż zrobiło mi się gorąco.
- Pamiętaj, że przy tobie będę, okay?
Odpowiedziałam krótko:
- Okay.
Nagle poczułam swąd palonych włosów. Nie rozumiejąc, skąd dochodzi zapach spojrzałam w górę, na chłopaka. Oderwałam się od niego i wybuchnęłam głośnym śmiechem.
- Co? - krzyknął, nie pojmując z czego tak się śmieję.
Gdy już otarłam ostatnią łzę i histeryczny śmiech minął, odkrzyknęłam mu:
- Włosy ci się palą.
Niesforny kosmyk na jego czole, lekko płonął i choć może nie było to takie zabawne, on także zaczął się śmiać.
   Wracając do domku, myślałam o Veronice i Leonie. Nie muszą brać udziału w misji, ale i ta się godzą, a ja mażę się jak dzieciak. Bezsensu. Powinnam być odważna, zadziorna, arogancka. Niektórzy marzą o własnej misji, błagają rodziców o to, aby ich uznali, ba, niektórzy nawet umierają, nim zdążą dotrzeć do Obozu! A ja użalam się nad sobą.
Kręcąc głową z rozdrażnienia, wchodzę do domku. Uderza mnie nieco metaliczny smród, trochę jak krew pomieszany z metalem i spiżem.
Jako, że jest jeszcze pora zajęć, w pokoju nikogo nie ma. Wzdycham, bo właśnie tego potrzebowałam. Samotności.
Rzucam się na moje małe łóżko i wciągam zapach poduszki - pachnie jak mój szampon do włosów. Mój i mamy. Wzdycham znów, jeszcze głośniej i wzdrygam się, kiedy słyszę dwa chrząknięcia. Gwałtownie podnoszę głowę, czując lekkie zażenowanie i widzę... kogoś o kim zapomniałam.
- Dzięki za oprowadzenie po Obozie - mówi sarkastycznie Nathan.
No tak. Kiedy ja się całowałam z Leonem (mogę przysiąc, że moje policzki nadal są czerwone) to biedny Nathan włóczył się samotnie po Obozie Herosów, samotny i zagubiony.
Można było to przewidzieć. Nie potrafię przypilnować nastolatka. Nie potrafię oprowadzić go po nie tak dużym Obozie.
- Przepraszam, naprawdę przepraszam, ale...
- Dobra, rozumiem, twój chłopak cię potrzebował, nie musisz przepraszać.
Chciałam powiedzieć cokolwiek, ale on już się odwrócił i zmierzał do wyjścia. Jednakże w przejściu zatrzymał się i powiedział cicho:
- Powodzenia na misji.
I wyszedł, zostawiając mnie z poczuciem winy.
  Postanowiłam, że wezmę prysznic, a potem znajdę mojego nowego przyrodniego brata i w ramach przeprosin zaprowadzę go do zbrojowni. Każde dziecko Aresa kocha zbrojownie, uwielbia pielęgnować swoją broń i przesiadywać tam godzinami. Biorę więc czyste ciuchy i wchodzę do łazienki. Powoli zdejmuję koszulkę, kiedy zdaję sobie sprawę, że zapomniałam szamponu i żelu pod prysznic. Ubieram z powrotem przepoconą koszulkę i naciskam na klamkę, ale powstrzymuję się, bo słyszę głosy.
- Słyszałeś? Ta młoda jedzie rano na misję, hihi.
Okay, może "hihi" nie jest zbyt wojennym okrzykiem, ale przypuszczam, że to miało być po prostu wredne "hihi".
- Taa. Pewnie wróci tu za dwa dni, cała zapłakana. Nie poradzi sobie - odpowiada drugi głos.
- Moim zdaniem w ogóle nie wróci - mówi ten pierwszy.
I nagle umilkli, bo przypadkiem zbyt mocno naparłam na drzwi, nadal trzymając za klamkę. Drzwi otworzyły się i obaj chłopcy (teraz już wiem kim byli, choć nadal nie pamiętam ich imion) popatrzyli na mnie, zaczęli się głośno śmiać i po chwili wyszli.
Wzięłam szampon i szybko wskoczyłam pod prysznic. Woda była zimna, lodowata. Próbowałam nie myśleć o tym, że ludzie zakładają się o to, czy wrócę, więc skupiłam się na myślach o Leonie. Cóż, pewnie pocałował mnie tylko, żeby mnie pocieszyć. Albo było mu mnie żal. Chociaż to wcale nie wyglądało jak fałszywy pocałunek. A Nathan... och, a Nathan myślał, że Leo to mój chłopak!
Myśląc o tym, jak by to było w ogóle mieć chłopaka ubrałam się i położyłam. Mimo, że było dopiero popołudnie, zasnęłam. Tej nocy sen nie przychodził.


13 komentarzy:

  1. Rozdział zajebisty, ale trochę zgubilam wątek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super *.*
    Bardzo mi się podoba cała historia <3
    Czekam na nexta ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. CZO TAKIE KRÓTKIE? ;__;
    to raz. dwa - mieszasz czasy! raz piszesz w teraźniejszym, raz w przeszłym - przez to czasem źle się czyta.
    "Myśląc o tym, jak by to było w ogóle mieć chłopaka ubrałam się i położyłam. Mimo, że było dopiero popołudnie, zasnęłam. Tej nocy sen nie przychodził." - skoro to było południe, to jakiej nocy? xd
    po za tym super :D
    nie mogę się doczekać co to się będzie działo na tej misji :D
    wiadomo, że Ares wybrał ją, bo jest wyjątkowa, a jak!
    więc szybko pisz 10, bo nie chce mi się czekać :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział!!!! Czekam na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny rozdział. Czekam najarany jak Leo na Chione XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Nominuję cię do Liebster Blog Award ;) http://oh-hello-my-imagination.blogspot.com/2014/01/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Uznaję że zapomniałaś o tym blogu więc napisz jedną krótką notkę pod tytułem
    "Kończę z blogowaniem" albo dokończ historię

    OdpowiedzUsuń
  9. Czemu przestałaś pisać??? To jest super opowiadanie!!! Plissss pisz dalej *płaczę i ocieram gorzkie łzy* Hlip :'(

    OdpowiedzUsuń
  10. Zostalas nominowana do Liebster Blog Award. Szczegoly tutaj ---> http://ostatniacoraslonca.blogspot.com/2014/04/liebster-blog-award.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  11. Super rozdział i w ogóle blog tylko szkoda że nie dokończony. Tia wiem mam LEKKIE OPÓŹNIENIE XD ale co tam xD. Mam nadzieje że stanie się radość i szczęście na świecie i powrócisz do pisania 😄

    OdpowiedzUsuń
  12. Super blog szkoda że pewnie już go nie dokończysz :(. Wiem że jest 2015 a pisałaś ten blog w 2013 xD... ale zawsze jest nadzieja ;)!

    OdpowiedzUsuń